Pod Lupą

Pod Lupą

Jednooki ,,Big Brother"

W grudniu ubiegłego roku, na portalach internetowych, w radiu, prasie i telewizji... Nie, w telewizji jednak nie, pojawiła się informacja o tym, że nasze miasto będzie miastem monitorowanym. Od razu pomyślałem o kilku wystawach sklepowych rozbitych kamieniami tej zimy i ucieszyła mnie ta wiadomość. Nie o rozbitych szybach rzecz jasna, tylko ta o monitoringu. Jednak po chwili przypomniałem sobie, że przecież nasze miasto jest już monitorowane i to od kilku lat. Więc o co chodzi?

Okazuje się, że historia monitoringu Wschowy jest prawie tak długa i bolesna, jak historia miasta. Wszak wiemy o pożarach, zarazach i innych nieszczęściach dotykających nasz gród w ubiegłych stuleciach. Tak samo z monitoringiem, dotychczasowy okazał się prawdziwym nieszczęściem. Zawdzięczamy go jeszcze poprzedniej ekipie rządzącej – powstał bowiem w 2002 roku, przed wyborami, w których nasz rodowity Wschowianin przejął stery miasta z rąk mieszkającego w Lesznie Burmistrza Żukowskiego. Wróćmy jednak do monitoringu – otóż przy większości zamówień publicznych decyduje ostatnio tylko cena. Nikt nie sprawdził jakości, nie przeanalizował, czy technologia ta zda egzamin w naszym mieście, nie sprawdził, czy gdzieś takie rozwiązanie funkcjonuje i jak się sprawuje. Chciano niewątpliwie dobrze, ale wyszło jak zwykle. Kamery przesyłające sygnał drogą radiową nie sprawdziły się zupełnie w zabudowie miejskiej. Jako tako działały przez dwa lata, później nie były niczym więcej niż tylko atrapami. I tak, przez 6 lat, Wschowa monitorowana była przez niedziałające prawidłowo lub nawet całkowicie kamery. Był monitoring, a jakoby go nie było.

W ósmym roku rządów następcy Burmistrza Żukowskiego postanowiono w Ratuszu coś z tym problemem zrobić. Oczywiście wykorzystując naukę płynącą z doświadczeń poprzedniego monitoringu teraz miało być zupełnie inaczej – mądrzej, dokładniej i po prostu dobrze. W ten sposób doszliśmy do momentu, gdy media lokalne podały informację, że oto właśnie nowa kamera już podgląda Rynek. Dość lakoniczna informacja o skromnym starcie monitoringu – cały system bowiem to jedna kamera i dwa stanowiska obsługi – wywołała lawinę nieprzychylnych komentarzy. Zastanawiali się ludzie i nie mogli zrozumieć, czemu pierwsza z kamer znalazła się akuratnie w tym miejscu, które tak naprawdę najbardziej newralgicznym punktem Wschowy nie jest. Zadawano pytania, dlaczego nie znalazła się ona na skrzyżowaniu ul. Niepodległości z ul. Bohaterów Westerplatte. Taka kamera miałaby bowiem na oku większość wschowskich sklepów, bankomaty wschowskich banków i ogólnie mówiąc najbardziej ruchliwe miejskie ulice. Podejrzewano, że może Pan Burmistrz chce mieć oko na plac przed ratuszem, spoglądać, czy może nie nadciągają jakieś manifestacje niezadowolonych mieszkańców albo lubi obserwować, jak lawirują samochody na przedratuszowym parkingu, gdzie dzięki specjalnym barierom i licznym znakom udało się stworzyć swoisty tor przeszkód, taki sprawdzian dla kierowców.

Jeszcze większe zdziwienie wzbudziła informacja o następnej kamerze, która pojawić się ma na Placu Farnym już wiosną. Na co niektórych padł blady strach, bowiem monitoring w tym miejscu bezwzględnie pokaże kto do kościoła nie chodzi i nie będzie już tłumaczeń i kręcenia na kolędzie, że chodzę, ale ksiądz mnie po prostu nie widział. Wszystko będzie jak na dłoni.

Prawda o monitoringu jest jednak inna i tej prawdy notatki prasowe i informacje w radiu „Elka” nie przekazały. Prawda jest inna, być może mniej śmieszna, ale z pewnością nietypowa. W Ratuszu bowiem wymyślono - nawet Napoleon nie powstydziłby się takiego strategicznego myślenia - aby monitoring powiązać z planem rewitalizacji. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby chodziło o rewitalizację zabytkowego monitoringu z 2002 roku. Ale nie, nowy monitoring powiązano zadaniowo z rewitalizacją zabytkowego centrum, połączono go tym sposobem z odnawianymi placami i skwerami. Więc nie ma wyjścia, pierwsza kamera być musi na tym właśnie miejscu, na którym się znajduje, a druga na Placu Farnym, czyli tam, gdzie rewitalizacja święci największe sukcesy w postaci odnowionych skwerów. Najwyższe władze miejskie uznały zapewne, że trzeba obserwować to, co się tak ładnie odnowiło. Bo któżby chciał patrzeć na niezrewitalizowane, brudne i zapuszczone ulice. Tutaj trzeba obserwować, czy rośnie dobrze trawa rozwijana z rolek, czy ludzie po nowych alejkach chodzą zgodnie z zasadami, czy ławeczek wystarczy i nie trzeba czasem jeszcze kilku dołożyć, czy ktoś nie przesiaduje za długo, blokując miejsce innym chętnym. Projekt zaakceptowano i dzięki temu mamy monitoring.

Analizując sprawę, próbowałem zaleźć sposób na to, aby pogodzić interesy oburzonych usytuowaniem kamer mieszkańców i dbających o swoje poczucie estetyki urzędników, chcących na początku obserwować tylko zrewitalizowane tereny. Wpadłem na, jak mi się wydawało, genialny pomysł – trzeba było po prostu do projektu rewitalizacji wprowadzić punkt dotyczący odnowienia skwerku na skrzyżowaniu ulic Niepodległości z Bohaterów Westerplatte! Tego naprzeciwko tak zwanego „pawilonu mleczarskiego”. To, że mały, ktoś powie, nic nie szkodzi. Znając kreatywność osoby projektującej nowe wschowskie skwery, bogate w liczne latarnie i gęste od ławeczek, można by było na nim z pewnością 10 latarni i osiem ławeczek zmieścić. I to wcale nie byłoby gęściej niż na już odnowionych skwerach. A wtedy zadziałałaby zasada – odnowiony skwer, czyli teren objęty rewitalizacją, czyli przysługuje kamera. Ale niestety, nikt na to nie wpadł. Znaczy się ja wpadłem, ale nikt mnie niestety przy składaniu projektu o opinię nie zapytał.

Po ochłonięciu i głębszym zastanowieniu z przykrością stwierdziłem, że nie jestem jednak tak genialny, jak mi się przez chwilę wydawało. Nie uwzględniłem bowiem pewnych faktów. Otóż wspomniany przeze mnie skwerek nie jest własnością miasta, jest własnością prywatną. Miasto sprzedało, miasto pozbyło się problemu, a my mieszkańcy możemy tylko pomarzyć o jego zrewitalizowaniu. Będzie straszył dalej, podobnie jak już wysłużony budynek pawilonu, budka z jedzeniem i ekipy koneserów pewnych napojów, które tam często spotykamy. No cóż, skoro taka ma być jedna z wizytówek naszego miasta, to trudno.

Jest jeszcze drugi problem. Otóż to skrzyżowanie i te newralgiczne ulice uznane zostały za teren niewarty rewitalizacji. Pierwotnie w roku 2005 chciano je rewitalizować, zamierzenia były wspaniałe i ambitne. Plan odnawiania obejmował 2 strefy – pierwszą z terenem w obrębie murów miejskich i drugą, obejmującą między innymi historyczną zabudowę z interesującym nas skrzyżowaniem. Jednak w roku 2009 postanowiono, że rewitalizacja obejmie tylko pierwszą strefę, drugiej i tak z ratusza nie widać, więc zrobi się kiedyś, później, oby nie nigdy. I tak to zmiany w Lokalnym Programie Rewitalizacji Gminy Wschowa ostatecznie pogrzebały mój pomysł.

Na koniec, aby być sprawiedliwym, wspomnieć muszę, że choć pomysł rewitalizowania monitoringu budzi pewne moje zastrzeżenia, to jednak obecnie, przynajmniej od strony technicznej, podejście do tej sprawy jest zupełnie inne. Kamery są nowoczesne, obraz podobno bardzo wyraźny i pozwalający na duże zbliżenia, będzie przesyłany do stanowisk obsługi światłowodem. Plany są ambitne – mają zostać zakupione, już bez powiązania z rewitalizacją, następne kamery. Planuje się także w system włączyć kamery bankowe, zakładowe itp. Jest szansa, że powstanie spójny i nowoczesny system monitoringu. Szkoda, że kuleje sposób informowania o tym mieszkańców. Być może w biurze promocji piszą w tym momencie bajki i nikt nie ma czasu na przygotowywanie komunikatów prasowych.

A więc do wiosny proszę państwa! Wiosną być może przestaniemy być mieszkańcami miasta monitorowanego jedną kamerą.

PS. Dziwi mnie jeszcze jedno – że miasto przymierzające się do wielomilionowej budowy basenu tak długo musi szukać pieniędzy na następne kamery. 12 tysięcy za jedną kamerę to w skali miasta pieniądze raczej niewielkie, tym bardziej przy kosztach budowy basenu. Chyba, że jest to wynikiem oszczędzania. Może już oszczędzamy na basen.

Komentarze   

 
#3 Konrad 2011-02-11 13:17
Podoba mi się bardzo styl pisania Krzysztofa - teksty czyta się lekko i z przyjemnością. Tylko na litość boską nie nadużywajmy wielkich liter.
 
 
#2 Marcus 2011-02-11 09:47
Bardzo dobry tekst, nieźle się ubawiłem ;)
Mnie zastanawiają jeszcze inne rzeczy np :
gdzie zostanie zakupiony sprzęt (tzn. ja znam odpowiedz - niestety). Jakie będą koszty dzierżawy światłowodów itd.
Dodatkowo znając poziom technologiczny naszego UMIG-u
to zakładam że i tak będzie totalna kicha kosztująca kilka razy tyle ile powinna.
 
 
#1 Zbyszek 2011-02-11 09:21
Monitoring, tak się składa, że w tym temacie coś mi wiadomo. Dalej na wstępie dodam, że nie wszystkim wiadomo, że właściciel jednej z największych firm ochroniarskich w kraju nabył nieruchomość w naszej gminie i bywa tam. Przy pierwszym zakupie proponował swoją pomoc, a ma grono fachowców, którzy zajmują się tym od wielu lat. Niestety nikt nam nie będzie mówił co mamy robić i to był błąd. Myślenie krótkowzroczne spowodowało, że poprzedni monitoring skończył swój żywot jak skończył. Kupujący myśleli, że wystarczy kupić, gdzieś tam umieścić kamery i po wszystkich. Zapomniano, że należy te urządzenia konserwować, dokonywać przeglądów, przeszkolić pracownika do tego typu czynności, a nie jak poprzednio fachowcy przyjeżdżali z Legnicy. Co za tym idzie dość często z powodu błahej usterki urządzenie było nieczynne i przedstawiało wartość atrapy. Jeszcze jedno, jest jeszcze kilka szczegółów technicznych, o których należy pamiętać, gdyż lepiej wydać parę złotych więcej i mieć z tego pożytek. Niestety podejrzewam, że i przy tym zakupie nie obejdzie się bez błędów. Nie wiem czy pomyślano o kamerach mobilnych, które można by montować przy okazji różnych imprez np. zawody na Kaczych Dołach, imprezy masowe na terenie miasta i gminy itd. Z treści artykułu widać, że plany są imponujące, jak wyjdzie zobaczymy, ja chciałbym żeby tym razem podejść do tematu profesjonalnie i poważnie, i wtedy wydamy pieniądze z pożytkiem dla wszystkich. Pozdrawiam.
 

Ostatnie komentarze

  • Rafaello diTravelfan
    Hej ! Jestem świeżo po lekturze Twojej barwnej relacji z imprezy Kolory pustynnych ...

    Czytaj więcej...

     
  • www.
    Nie do końca ze wszystkim się zgodzę, ale w gruncie rzeczy dobrze napisane i będę ...

    Czytaj więcej...

     
  • Krystyna
    Brawo Janeczko - są miejsca,gdzie rządzi przyroda, a nie pseudoturyści jakiejkolwiek ...

    Czytaj więcej...

     
  • anastazja
    świetnie autor opisuje swoje wojaże w lutym i ja lecę do Indii i trochę się ...

    Czytaj więcej...

     
  • http://www.
    Bardzo dobrze powiedziane, w wielu kwestiach się zgadzam.

    Czytaj więcej...

Gościmy

Odwiedza nas 35 gości oraz 0 użytkowników.